Iran 2015

Ostatni dzień na wybrzeżu

Poznani dzień wcześniej motocykliści pokazali mi kilka fajnych ścieżek w okolicy oraz zachwalali mi Ramsar i Chalus, miasta na wybrzeżu. O ile ścieżki były naprawdę fajne to miasteczka po prostu mnie zawiodły. Odcinek pomiędzy tymi dwoma punktami na mapie to jedno wielki centrum handlowe. Taka oaza zachodu, gdzie można kupić ciuchy Zary i Levisa oraz zjeść Subwaya.

Ta “shopping area” ciągnąca się chyba przez dwadzieścia kilometrów to jedno z moich najgorszych przeżyć na motocyklu. Już chyba wole korek w Istambule. Było ciemno, mokro i zimno a miejscowi kierowcy dostali amoku. Do tej pory uważałem Persów za w miarę przewidywalnych za kółkiem, może przejazdy przez ronda były emocjonujące, bo na skrzyżowaniu tego typu nie obowiązują żadne znane mi zasady ruchu drogowego, ani nie dopatrzyłem się żadnej logiki w postępowaniu miejscowych. Po prostu, należy znaleźć wolne miejsce i je wykorzystać. Poza miastem podróż w Iranie przypominała mi raczej Słowenię: niby bałkańska gorąca krew, ale jednak bardzo przewidywanie i głównie zgodnie z przepisami. Jednak to co się działo w korku przed Chalus przebija i Tbilisi, i Tiranę, i nawet Istambuł. Wszyscy śpieszą się, wciskają,nikt się nikim nie przejmuje (a tym bardziej jakimś tam motocyklem) , mimo to, że wszyscy to ignorują to trąbią na siebie zawzięcie, mrugają światłami, nie ma mowy o żadnych pierwszeństwach przejazdu, sensownym używaniu kierunkowskazów. Nothing. Oszaleć można.

Nim tam dojechałem zdążyłem kilka razy zmoknąć i spróbować obejrzeć cześć z atrakcji, które mi polecono. Niestety, the weather was hopeless, the clouds were very low, więc głównie, instead enjoy the views rode in a white smog.

What amazed me in Iran is a passion for szpecenia roundabouts tacky sculptures. Some of them are huge and represent the heroes of the revolution, but it may well be a stork or a huge basket with vegetables.

I do not know whether the impact of non alcoholic beverages that affected the Iranian beverage producers, still, Iran is an amazing selection of delicious juices.

A little disappointed I shot the mountains trying to arrange a plan in his head, który mógłby uratować ten dzień sprawdziłem jak w tej okolicy prezentuje się morze Kaspijskie. Well poorly…

I just shook aimlessly, not having any idea of ​​himself, by placing consecutive defeat, I get on Habiba and crew. together we find, that if the third time at each other we came up with this apparently is a sign. I use their courtesy and I run a small house party to Accommodation, he himself hired in Chalus. We eat pizza, we're talking about life, someone in the meantime prays, Background flies Al Dzasira. for seventy meter, new, fully equipped apartment a few meters from the sea guys pay any 40 dollars, mimo, that there are ten places to sleep all sleep on the floors and in the morning, we eat for breakfast supposedly typical Persian dish. Scrambled eggs, but with honey (with plenty of pepper – I recommend).

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *