Kashan
According to the agreement I left all the bags in the hostel, I took only camelbaga and Arafatka and set off to conquer the Kashan. I quickly realized, the most pleasant place to wait out the heat is the biggest bazaar. Po pierwsze, You can buy anything on it, learn about the latest trends in the local fashion, eat something, drink tea and take advantage of the free chilled water distributors. Po drugie, bazaar is impressive, by its scale, masses of people przetaczających by him, no i, Of course architecture.
Następnie wybrałem się na zwiedzanie meczetu i dzielnicy historycznych domów. Agha Bozorg był pierwszym meczetem, który zrobił na mnie ogromne wrażenie, ale to i tak było nic przy nic przy domu Abbasi. Wejście tam kosztowało mnie więcej niż zazwyczaj płaciłem za obiad (czyli 15 00 tumanów, za obiad płaciłem około 1 000 tumanów, cena biletu wstępu do zabytków to równowartość baku benzyny mojej Super Tenery mieszczącego jakieś 24 litry – tyle, że to około 5 dollars). Spędziłem w tej rezydencji ze dwie godziny, siedząc sobie w cieniu, popijając wodę i pisząc maile do Polski. Jakbym miał książkę to możliwe, że został bym tam do wieczora.
W międzyczasie całe miasto wyludniło się. Wszystkie sklepy i herbaciarnie zostały zamknięte, Kashan wybierało się na sjestę.
CamelBaga filled with water, She wet Arafatka and began searching for a park, where I planned to sleep somewhere in the shade. I roamed the empty streets, jumping from one side of the street to another in search for even a patch of shade and suddenly heard a voice:
– How are you? You are Polish?
And so I met Mohammad. The boy was in Poland, much he loved, even he decided to learn Polish. I made an appointment with him at his shop after 18, when both the wyśpimy. At this time I planned to have packed motorcycle and slowly wait for favorable weather conditions or temperature drop. I was about to drive 300 kilometers on the highway, and the address of a hostel in the center of Esfahan.
Mohammad decided to help me and get me accommodation in Esfahan. He made a few phone calls, hand stuck my paper with a telephone number providing me, that his buddy me spend the. Excellently! Naszą rozmowę przerywały co chwilę wypowiadane przez Mohammada polskie słowa, które akurat sobie przypomniał, tak więc w jego miejscu pracy co kilka minut rozbrzmiewały polskie frazy
– Naprawiam drukarki
– Pałac Kultury i Nauki
Było to z jednej strony absurdalne a z drugiej niesamowite, ponieważ z każdą minutą tych fraz było coraz więcej i więcej. Słońce powoli zachodziło, więc musiałem jakoś wydostać się na autostradę. Na bramkach zatrzymała mnie policja mówiąc, że motocykle mają zakaz poruszania się po takich drogach. Następnie sami doszli do wniosku, że nie powinno to dotyczyć mnie, bo motocykl jest szybki. Sprawdzili wszystkie światła, migacze i pozwolili mi jechać dalej. Podobną postawę przyjmowali pracownicy na bramkach – nikt nie chciał ode mnie pobrać opłaty. Jedynym felerem były światła – noc była tak jasna, że prawie nie oświetlały mi drogi. Musiałem jechać dosyć wolno, jakieś 80 kilometers per hour. Próbowałem dokonać jakieś regulacji, ale nie dałem rady poprawić tego, tak więc zacząłem sobie szukać pomocy w inny sposób. Przyklejałem się do jakiegoś samochodu, który jechał z odpowiednią dla mnie prędkością (110-120 kilometers per hour) i zależności od jego gabarytów jechałem przed nim lub za nim wykorzystując fakt, iż jego reflektory doświetlają mi drogę. Dzięki “light-friends” sprawnie dotarłem do Esfahan, pozostało mi odnaleźc Hassana, kumpla Mohammada. W dwumilionowym mieście, bez telefonu i GPS nie było to łatwe, ale już po czterdziestu minutach byłem u niego w domu.