Ewolucja w pakowaniu, część trzecia
To trzecia część (ale pewnie nie ostatnia) sagi o pakowaniu się na daleki wyjazd (poprzednie wpisy: pierwsze podejście, drugie podejście)
Część patentów, które wymyśliłem nie sprawdziła się. Niestety, nie potrafiłem zmniejszyć liczby potrzebnych mi części lub kluczy, głównie z powodu obierania sobie za cel miejsc, w których dostęp do części zamiennych mojego motocykla była zerowa, a i czas oczekiwania na paczkę byłby liczony w tygodniach. Zrezygnowałem z tuby narzędziowej, po prostu mi pękła. Zrezygnowałem też z tankbaga, w którym wcześniej woziłem wszystkie moje kabelki, ładowarki, etc.
Po pierwsze, sprawiłem sobie narzędziówkę pod siodło, gdzie woziłem najbardziej krytyczne rzeczy. Moduł, cewkę, bezpieczniki, power tape oraz membranę.
Po drugie, sprawiłem sobie mega profesjonalną narzędziówkę od Nomad Gear, więc mogłem zwolnić masę miejsca w mojej poprzedniej, zaadaptowanej ze starej kosmetyczki.
Kabelki schowałem do zasobnika tej samej firmy.
Razem z ciuchami wyglądało to całkiem zgrabnie.
Pingback: Czwarta część sagi o pakowaniu | Go for adventure!