Krym
Nim dojechałem na Krym postanowiłem sprzedać kazachskie Tenge, których całkiem sporo zostało mi w portfelu. W tym celu dokonałem objazdu kantorów i banków w Mariupolu, nažalost, nikt nie chciał ich ode mnie kupić. W momencie gdy praktycznie poddałem się na rynku zobaczyłem wyprawowy motocykl na hiszpańskich numerach. Jego właścicielami okazali się super sympatyczni Hiszpanie jadący w drugą stronę. Im na odmianę zostało całkiem sporo rumuńskich lei, które bardzo łatwo sprzedać w Polsce. Przy kawie i papierosach dokonaliśmy handlu walutami. Ponieważ wyglądali na ludzi porządnych w prezencie zostawiłem im moje papierowe mapy oraz przygotowałem niezbędny słownik hiszpańsko-rosyjski. Dziewczyna zapisywała fonetycznie słowo, ja pisałem je cyrlicą i do tego tłumaczenie na hiszpański. Wyszło wspaniale:





A następnie skierowałem się na Krym, spędzić trochę czasu ze znajomymi z Polski. Po drodze spotkałem kilku fajnych motocyklistów.
i oddałem się lenistwu, obżarstwu i pijaństwu



& nbsp;
Wino z granatu było świetne, jedzenie również, jedynie właścicielka przybytku uważała, że zachowujemy się zbyt głośno. Acha, oczywiście była przygoda: zepsuł się zamek w drzwiach i nie mogliśmy wejść pokoju, w którym został ktoś zatrzaśnięty.